Co przychodzi wiążę myślą Nie pozwalam odejść Przytulam
Krew napływa na widok księżyca na niebie Na nów czasami na pełnię
Na kobiecość Na zrodzone
Urodziłam się we mgle świetlistej z plamami cienia Wszystko mało uchwytne zacierają się kontury Pomiędzy drzewem i powietrzem Gałązką a liściem który opadł
Znaczący ruch ku temu czego nie ma